Kilka słów o mnie i całej historii....

Witam!

Fotografią zajmuję się czysto amatorsko. Lubię robić zdjęcia, oglądać, czasem zmieniać je w programach graficznych. Swego czasu dokształcałam się czytając różne fora, udzielając się na nich, prezentując niektóre zdjęcia i wsłuchując się w rady i krytykę doświadczonych fotografów. Mam też za sobą skromny kurs grafiki komputerowej.
Młyn Ciechanowiec
Młyn wodny - skansen Ciechanowiec (DSC-P72)

Mój sprzęt, moja historia


DSC-S90 
Swoją zabawę rozpoczęłam w roku 2006 z kompaktem Sony Cyber-Shot DSC-S90, aparatem ciężkim do okiełznania. Nie posiada stabilizacji obrazu, ani zbyt wielu funkcji ułatwiających życie. Bardzo szybko zraziłam się do zdjęć z fleszem i rozpoczęłam bardzo trudną naukę wykonywania nie poruszonych zdjęć bez lampy. Następnie zafascynowałam się wartością EV i eksperymentami z jej zmianami, podobnie z innymi skromnymi ustawieniami tego aparatu. Zawsze planowałam dokupić do niego statyw, by mieć możliwość wykonywania ciekawych ujęć po zmroku. Jednak do końca jego kariery za statyw służyły jedynie różne dostępne elementy krajobrazu i rzeczy - np.: słupki, murki, krawężniki, polery portowe, a w domu - książki i wazony.
DSC-S90 .

Pod koniec 2010 roku uaktywniła się popularna w tym modelu usterka - obiektyw nie chciał się otworzyć. Darowałam sobie jakiekolwiek diagnozy czy naprawy, przez 4 lata S90 służył mi dzielnie i naprawdę nie zdążył się nawet przykurzyć, był bardzo intensywnie wykorzystywany, licznik zdjęć dwa razy się przekręcił.

Podjęłam decyzję o zakupie następnego aparatu. Nie chcąc wychodzić poza ograniczony krąg amatorskich kompaktów, postanowiłam poszukać następnego aparatu tej samej marki, o nieco większych możliwościach i koniecznie z obiektywem Carl Zeiss. Wybór padł na Sony Cyber Shot DSC-H50. Uparłam się na srebrną obudowę, by nikt nie mylił go z lustrzanką. W końcu jest to również zwykły kompakt. Upolowałam swój upragniony model, już niedostępny w sklepach, na aukcji internetowej. Był używany, jednak dotarł do mnie z kompletem akcesoriów, oryginalnym pudełkiem a dodatkowo jeszcze całkiem pojemną torbą. Zaraz po zakupie H50 udało mi się również zebrać do nabycia pierwszego statywu - Camrock TA30.

Ze względu na dość pokaźne wymiary H50, czasem zabieram ze sobą tzw. aparat zastępczy - pomocniczy - malutki Nikon COOLPIX L27, służący ogółowi rodziny do typowych amatorskich zdjęć rodzinnych. Oprócz tego w niektórych sytuacjach zdarza mi się robić zdjęcia telefonem lub (w ekstremalnych przypadkach) kamerką komputerową, czasem wpadnie mi w ręce jakiś inny aparat, np. kogoś znajomego lub rodziny - ale to są sytuacje wyjątkowe.

Na początku 2017 roku wyciągnęłam z lamusa mojego S90, okazało się, że obiektyw zaczął działać. Niestety pojawił się kolejny problem - współpraca z kartą pamięci. Jednak nie jest to aż tak wielka wada, by nie dało się robić zdjęć. Zatem mogą jeszcze pojawić się fotki z tego mojego "dinozaura".

W 2017 roku przybył mi nowy statyw - Vanguard Nivelo 214bk.

Kilka lat z H50 pokazało, że większe gabaryty często nie są dobrym rozwiązaniem, o czym już wspominałam. Na szczęście żyjemy w epoce smartfonów, które wyposażone są w naprawdę dobre aparaty, do tego stopnia, że nawet profesjonalistom zdarza się popełnić jakąś dobrą fotę tzw. "kalkulatorem" i już nikt nie widzi w tym nic nadzwyczajnego. Ja także, najczęściej w nieoczekiwanych lub ekstremalnych sytuacjach, posiłkuję się obiektywem telefonu. Między moimi fotkami można znaleźć i takie rodzynki.

Czas płynie i razem z nim zmienia się świat i otaczająca nas rzeczywistość. Nic nie stoi w miejscu, wszystko się rozwija. Zaczęłam swoją historię z DSC-S90, następnie był DSC-H50, wszystko wskazywało, że nie mogę pozostać na tym samym poziomie, że czas na kolejny krok. Po bardzo długich przemyśleniach i analizach w lipcu 2017 do mojej fotograficznej kolekcji dołączył kolejny aparat. Wybór padł na bezlusterkowca Sony a6000. Aparat systemowy, z wymienną optyką - to wyzwanie. Oczywiście bardzo szybko okazało się, że standardowy obiektyw alfy 16-50 mm F 3.5 - 6.5 nie pokrywa się z moimi wymaganiami i ostro ogranicza moje możliwości. Na wakacje 2018 byłam zmuszona wziąć ze sobą zarówno a6000 jak i H50. Dlatego już w 2019 roku zainwestowałam w nowy obiektyw - zoom Sony G 18-105 mm F4.

Cały zestaw wraz ze statywami
To by było na tyle jeśli chodzi o wykorzystywany przeze mnie sprzęt. Może tylko ku jasności dodam, że nie ciągnęło mnie nigdy do lustrzanek. Uważałam zawsze, że są bardzo skomplikowane i kierowane do ludzi, którzy naprawdę mocno interesują się fotografią. Nie uważam siebie za profesjonalistę w temacie, dlatego starałam się zawsze dobierać sprzęt do swojej wiedzy i umiejętności. Wyznaję dewizę mojego znajomego, że to nie aparat jest odpowiedzialny za zdjęcie, a człowiek, który je wykonuje. Choć wiadomo, że przy dobrym sprzęcie moje zdjęcia byłyby głębsze, ostrzejsze, nie wymagałyby większych poprawek. Jednak jestem fotografem z zamiłowania, amatorem, więc i ze sprzętem pozostaję na tym poziomie. Choć alfa jest wyzwaniem i pierwszym krokiem w stronę głębszego zrozumienia dziedziny fotografii.



Co wpada w mój obiektyw...


To teraz jeszcze o tym, co fotografuję. W opisie bloga zdecydowałam się na stwierdzenie - "fotografie o różnej treści" - to w skrócie oddaje całą materię jaką się zajmuję. Ze względu na inne moje pasje często w moich kadrach pojawiają się rzeczy które lubię i którym poświęcam sporo czasu - ogród, zwierzęta, auta. To są moje główne tematy. Pojawiają się też różne krajobrazy, miejsca i budynki - bo lubię podróżować. Dawniej często spoglądałam w chmury - więc niebo, wschody i zachody słońca. Ludzie też się pojawiają, ale najrzadziej. Nie przepadam za zdjęciami pozowanymi. Większość zdjęć z udziałem ludzi jest uchwycona w tym unikalnym momencie, gdy zachowują się oni naturalnie nie mając świadomości, że ktoś robi im zdjęcie. Nie potrafię i nie lubię zdjęć typu "selfie", nie przepadam też za zdjęciami z moją osobą - w moim archiwum posiadam jednak kilka autoportretów, które z pewnością pojawią się na blogu.


Programy graficzne.


Nie zaprzeczę, czasem mi się zdarza wena do zabawy. Zwykle, gdy chcę coś wyeksponować, podkreślić lub napadnie mnie by podejść do zdjęcia z zupełnie innej strony. Często jednak ograniczam się do niezbędnych kroków - ostrość, kontrast, kadr. Raczej nie korzystam z gotowych filtrów, do każdego zdjęcia podchodzę indywidualnie. Uważam, że umiejętne posługiwanie się programami do obróbki zdjęć jest cenną zdolnością, ale staram się podążać w myśl zasady, którą wpoił mi mój znajomy fotograf - rób zdjęcie tak, aby nie wymagało żadnych poprawek.
Należę do grona fotografów, którym wystarczy chwila dla przemyślenia kompozycji i kilka pojedynczych ujęć. Nie mam cierpliwości do przeglądania setek zdjęć z tego samego ujęcia i szkoda mi cennego miejsca na karcie pamięci oraz czasu. Może dlatego, że wychowałam się w erze aparatów, które wymagały kliszy, a może dlatego, że zadowalam się kompozycją przemyślaną przed naciśnięciem spustu migawki lub z innego, może bardziej banalnego powodu - może jestem leniwa. Fakt jest taki, że nie potrzebuję setek ujęć - zdjęcia są więc unikalne.


Cały czas się uczę, wyciągam konsekwencje z popełnionych błędów. Chętnie słucham konstruktywnej krytyki.

Życzę miłego oglądania.

Pozdrawiam
Aldona Induła

kontakt



UWAGA Prawa autorskie.

Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są mojego autorstwa. Nie wyrażam zgody na ich wykorzystanie, upublicznianie, publikowanie, kopiowanie bez mojej wiedzy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz