Witam!
Fotografią zajmuję się czysto amatorsko. Lubię robić zdjęcia, oglądać, czasem zmieniać je w programach graficznych. Swego czasu dokształcałam się czytając różne fora, udzielając się na nich, prezentując niektóre zdjęcia i wsłuchując się w rady i krytykę doświadczonych fotografów. Mam też za sobą skromny kurs grafiki komputerowej.![]() |
Młyn wodny - skansen Ciechanowiec (DSC-P72) |
Mój sprzęt, moja historia
![]() |
DSC-S90 |
![]() | |
|
Podjęłam decyzję o zakupie następnego aparatu. Nie chcąc wychodzić poza ograniczony krąg amatorskich kompaktów, postanowiłam poszukać następnego aparatu tej samej marki, o nieco większych możliwościach i koniecznie z obiektywem Carl Zeiss. Wybór padł na Sony Cyber Shot DSC-H50. Uparłam się na srebrną obudowę, by nikt nie mylił go z lustrzanką. W końcu jest to również zwykły kompakt. Upolowałam swój upragniony model, już niedostępny w sklepach, na aukcji internetowej. Był używany, jednak dotarł do mnie z kompletem akcesoriów, oryginalnym pudełkiem a dodatkowo jeszcze całkiem pojemną torbą. Zaraz po zakupie H50 udało mi się również zebrać do nabycia pierwszego statywu - Camrock TA30.
Ze względu na dość pokaźne wymiary H50, czasem zabieram ze sobą tzw. aparat zastępczy - pomocniczy - malutki Nikon COOLPIX L27, służący ogółowi rodziny do typowych amatorskich zdjęć rodzinnych. Oprócz tego w niektórych sytuacjach zdarza mi się robić zdjęcia telefonem lub (w ekstremalnych przypadkach) kamerką komputerową, czasem wpadnie mi w ręce jakiś inny aparat, np. kogoś znajomego lub rodziny - ale to są sytuacje wyjątkowe.
Na początku 2017 roku wyciągnęłam z lamusa mojego S90, okazało się, że obiektyw zaczął działać. Niestety pojawił się kolejny problem - współpraca z kartą pamięci. Jednak nie jest to aż tak wielka wada, by nie dało się robić zdjęć. Zatem mogą jeszcze pojawić się fotki z tego mojego "dinozaura".
W 2017 roku przybył mi nowy statyw - Vanguard Nivelo 214bk.
Kilka lat z H50 pokazało, że większe gabaryty często nie są dobrym rozwiązaniem, o czym już wspominałam. Na szczęście żyjemy w epoce smartfonów, które wyposażone są w naprawdę dobre aparaty, do tego stopnia, że nawet profesjonalistom zdarza się popełnić jakąś dobrą fotę tzw. "kalkulatorem" i już nikt nie widzi w tym nic nadzwyczajnego. Ja także, najczęściej w nieoczekiwanych lub ekstremalnych sytuacjach, posiłkuję się obiektywem telefonu. Między moimi fotkami można znaleźć i takie rodzynki.
Czas płynie i razem z nim zmienia się świat i otaczająca nas rzeczywistość. Nic nie stoi w miejscu, wszystko się rozwija. Zaczęłam swoją historię z DSC-S90, następnie był DSC-H50, wszystko wskazywało, że nie mogę pozostać na tym samym poziomie, że czas na kolejny krok. Po bardzo długich przemyśleniach i analizach w lipcu 2017 do mojej fotograficznej kolekcji dołączył kolejny aparat. Wybór padł na bezlusterkowca Sony a6000. Aparat systemowy, z wymienną optyką - to wyzwanie. Oczywiście bardzo szybko okazało się, że standardowy obiektyw alfy 16-50 mm F 3.5 - 6.5 nie pokrywa się z moimi wymaganiami i ostro ogranicza moje możliwości. Na wakacje 2018 byłam zmuszona wziąć ze sobą zarówno a6000 jak i H50. Dlatego już w 2019 roku zainwestowałam w nowy obiektyw - zoom Sony G 18-105 mm F4.
![]() |
Cały zestaw wraz ze statywami |
Co wpada w mój obiektyw...

Programy graficzne.
Nie zaprzeczę, czasem mi się zdarza wena do zabawy. Zwykle, gdy chcę coś wyeksponować, podkreślić lub napadnie mnie by podejść do zdjęcia z zupełnie innej strony. Często jednak ograniczam się do niezbędnych kroków - ostrość, kontrast, kadr. Raczej nie korzystam z gotowych filtrów, do każdego zdjęcia podchodzę indywidualnie. Uważam, że umiejętne posługiwanie się programami do obróbki zdjęć jest cenną zdolnością, ale staram się podążać w myśl zasady, którą wpoił mi mój znajomy fotograf - rób zdjęcie tak, aby nie wymagało żadnych poprawek.
Należę do grona fotografów, którym wystarczy chwila dla przemyślenia kompozycji i kilka pojedynczych ujęć. Nie mam cierpliwości do przeglądania setek zdjęć z tego samego ujęcia i szkoda mi cennego miejsca na karcie pamięci oraz czasu. Może dlatego, że wychowałam się w erze aparatów, które wymagały kliszy, a może dlatego, że zadowalam się kompozycją przemyślaną przed naciśnięciem spustu migawki lub z innego, może bardziej banalnego powodu - może jestem leniwa. Fakt jest taki, że nie potrzebuję setek ujęć - zdjęcia są więc unikalne.
Cały czas się uczę, wyciągam konsekwencje z popełnionych błędów. Chętnie słucham konstruktywnej krytyki.
Życzę miłego oglądania.
PozdrawiamAldona Induła
kontakt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz